|
Veliki Slap |
Jeziora
Plitwickie fascynują. Nie bez powodu zostały wciągnięte na listę Światowego
Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Chorwaci wybudowali hotele nieopodal wszystkich oficjalnych wejść na szlaki
turystyczne, chociaż to park narodowy. W hotelach warto zakwaterować z zamiarem
kilkudniowego zwiedzania udostępnionych zakątków. Wrażliwi na piękno natury
powinni poświęcić temu miejscu zdecydowanie więcej czasu, niż kilka godzin. Ja
niestety ograniczyłem się tylko do jednego wrześniowego dnia, skupiając całą
uwagę na górnej części parku począwszy od stacji ST3 nad jeziorem Proscansco i na
fragmencie dolnej części z czterema jeziorami wciśniętymi w głęboką dolinę i z wodospadem
Veliki Slap. Mimo to i tak zostałem sowicie nagrodzony wymarzoną pogodą i
obfitością wody spadającej kaskadami, spływającej strumieniami, rozlewającej
się jeziorami wśród wapiennych skał zarośniętych chaotycznym górskim lasem.
|
Strumień sobie pomyka, pomyka... |
Największą
trudność podczas uwieczniania piękna Plitwickich Jezior sprawiają silne
kontrasty. Aparat fotograficzny bez gadżetów nie jest w stanie im sprostać.
Wyposażony w sprzęt dla amatorów turysta jest skazany na fotografowanie
bliskich plenerów. Nie ma wielkich szans na przyzwoite zdjęcia krajobrazów
zacienionych dolin robionych z góry. Może tylko jeden obraz na sto popełnionych
wydaje się do przyjęcia. W czystym świetle dnia powietrze nad wodą i tak nasyca
się parą, która powoduje matowienie lub rozmycie dalekich planów – jak nad
zachwycającym jeziorem Proscansco. Co z tego, że osobiste subiektywne wrażenia
są bogate i podbarwione emocjami. Utrwalone obrazy zdają się mówić coś innego. Grzeszą
banalnością. Nie miałem żadnych środków technicznych, by rywalizować z
profesjonalistami. Skupiłem się więc na tym, co małe i w oczach większości gości
parku niekoniecznie ciekawe.
|
Bukowa rzeźba nad wodą |
Na szczęście detale plitwickich zakamarków okazały
się nad podziw frapujące w świetle jesiennego słońca.
|
Bystrze na szlaku |
Każdy krok na szlaku
otwierał kolejne niezwykłe zakątki, ukazywał niezwykłą ichtiofaunę i awifaunę
zamieszkującą malownicze, pełne szczegółów rozlewiska, strumienie, oczka,
podziemne kanały, rozpadliny, odsłaniał malowniczą szatę leśnego otoczenia, odkrywał
roślinność brzegów i mozaikę dna frapujących stawów i oczek wodnych czy nurtów
rwących strumieni.
|
Gdzie woda modra a trawa zielona |
|
Plitwickie pstrągi |
Zdjęcia pstrągów pływających w przejrzystej wodzie nad
jasnym dnem zmieniały się w wersji makro w abstrakcyjne kolaże form i barw
światła rozszczepionego na załamaniach fal.
|
Jezioro Kaluderovac |
Już
za jeziorem Proscansco zaczyna się fascynujący świat małych i większych
wodospadów, bystrzyn, oczek wodnych, krętych strumieni, jeziorek otoczonych
wapiennymi skałami i szuwarami, w których przesiadują wszędobylskie szare
czaple, kosmopolityczne kormorany, pospolite kaczki, łyski, perkozy…
|
Roztrzaskany wodospad - ta skała odpadła pod własnym ciężarem |
|
Jezioro Ciginovac |
Wszędzie
otwierają się widoki modrej wody w otoczeniu buków dominujących w tutejszych
lasach.
|
Jezioro Milino |
|
Realizm baśniowy - plitwicki smok |
|
Realizm magiczny - zatopiony las |
|
Realizm magiczny - toń |
Przejrzysta toń pozwala odkrywać niezwykłe zakamarki pełne ryb,
traszek, żab, wodorostów, korzeni i zatopionych pni pokrytych martwicą wapienną
i delikatnymi glonami… Nad zaroślami unoszą się migotliwe ważki, motyle, żuki.
Po powierzchni przemykają nartniki… Plitwickie Jeziora – bywa – odkrywają przed
uważnym obserwatorem magiczną, nieomal baśniową, stronę przyrody.
|
Strumień spada do jeziora Batinovac |
Największe
jeziora mają niezwykle rzeźbione dno. W podłużnym przekroju toni jeziora Kozjak
wykryto aż trzy podwodne skaliste granie. Ujawnią się za jakiś tysiąc lat, gdy
woda wypływającej rzeki Cernej pogłębi wąwóz ujścia, chyba że opiekunowie parku
przeciwstawią siłom natury inżynierską przemyślność. Póki co cuda te oglądają
tylko nurkowie.
Z
pieszej wycieczki wyłączyłem spacer brzegami jeziora Kozjak. Stateczki
pozwalają przerwać monotonię schodzenia krętymi szlakami. Ze statków lepiej
widać imponujące otoczenie jeziornej, pełnej zatoczek, tafli. Żal jeno, że za
dnia wieją wiatry, wzburzając wodę, która faluje i oślepia setkami migoczących refleksów.
Wstęp do parku możliwy jest tylko od godziny siódmej rano do ósmej wieczorem. Szanse
na spotkanie z jeziorem o świcie albo o zachodzie słońca, kiedy jego lustro
ucisza flauta, nie są duże.
Na
statku można obserwować turystów gwarzących niczym budowniczowie wieży Babel.
Najbardziej zafrapował mnie widok korporacyjnych Japończyków, zmuszonych do
odfajkowania konferencyjnej atrakcji, odzianych w czarne spodnie, białe
koszule, pod krawatem, na szczęście bez marynarek, za to z komórkami w rękach.
Znudzeni pięknym krajobrazem, zmęczeni
doskwierającym upałem, którego nawet powiewy wiatru nie łagodziły, coraz
bardziej wracali do służbowych rozmów we własnym gronie i do śledzenia Internetu.
Jakby przebywali tutaj za karę, tracąc czas na rzeczy nieistotne, gdy w
interesach i na giełdach wrzało.
|
Najpiękniejsze miejsce na szlaku fotografowane z tłumu |
Tłum
to jedna z niedogodności Plitwickich Jezior.
|
Teatralna scena plitwickiej natury - wodospad Stavac |
|
Krasowy ogród wodospadu Stavac |
Chociaż celowo przyjechałem w to
miejsce u schyłku sezonu turystycznego, mając nadzieję na spokój, ciągle ustępowałem
miejsca zorganizowanym wycieczkom, zaliczającym szlak w tempie biegu do
najbliższego przystanku komunikacji miejskiej.
|
Ogród botaniczny z oddali |
W najciekawszych miejscach
trudno było o chwilę spokoju, by przemyśleć kadr przed naciśnięciem migawki.
|
Realizm malarski - szum Stavaca |
Musiałem zdawać się na kompromis, pstrykając całe serie zdjęć w nadziei, że
automatyka COLPIX’a, aparatu dla odpornych na wiedzę fotograficzną, da radę.
Potrącaniu i wielojęzycznym słowom przeprosin nie było końca.
|
Spadająca woda i głaz |
Walczyłem z
migającymi przed obiektywem rękami, głowami, plecami. Szukałem w tłumie
zwiedzających jakiegokolwiek dojścia do miejsca dogodnego na fotkę albo
czekałem na jakąkolwiek lukę w sznurze postępujących powoli turystów.
|
Twarz stavackiego gnoma |
Kładki na
szlaku są wąskie i wiodą niekiedy w poprzek uroczych oczek wodnych. Ich toń
przyciągała uwagę, więc często robił się zator.
|
Tęcza |
Musiałem wówczas tłumić w sobie
wybuchy złości równie intensywnej jak podczas czekania na przejazd pod
światłami na skrzyżowaniach olsztyńskich ulic.
|
Teatr jednego aktora |
|
|
Teatr wody i światła |
|
Teatralna kurtyna |
|
Wodospad Stavac |
|
Wodospad Stavac |
Warto było mimo to, zwłaszcza w
miejscu, gdzie wodospady przenikające przez wapienne ściany i wystawione na
słoneczne światło zabarwiały się tęczą... Zdziwienie i poczucie niewygody
ulatują z pamięci. Pozostają słoneczne wrażenia zatrzymane na zdjęciach.
|
Jezioro Krugljak spod kamiennej głowy nad wodospadem Stavac |
|
Nieopodal jaskini Supljara |
Narodowy
Park Jezior Plitwickich w sezonie 2011 roku odwiedziło po raz pierwszy w
historii przeszło milion turystów. Z każdym rokiem jest ich więcej. Ilu ludzi przechodzi
szlakami w ciągu jednego dnia latem? Lepiej nie myśleć. Surrealizm tej sytuacji
można porównać poniekąd z surrealizmem informacji z sierpnia 2000 roku podanej
przez radiową Trójkę o 6-godzinnym oczekiwaniu ceprów w kolejce do wejścia na
wierzchołek Rysów, którą usłyszałem, leżąc pod szczytem Barańca po słowackiej
stronie w dowolnie wybranym miejscu na dowolnie wybranym boku. Tłum, tak pożądany
na Krupówkach czy w centrach handlowych, nie służy niestety wyjątkowym enklawom
natury, do których dostęp powinien być coraz bardziej reglamentowany.
|
Wodospady dolnych jezior pod Velikim Slapem |
|
Japoński ogród pod Veliki Slapem |
|
Kontrasty |
|
Velike Jezero |
|
Buki nad modrą wodą |
|
Turkus w objęciach buczyny |
|
Turkusowe oczko - malowniczy przejaw martwicy wapiennej |