|
Wyspy Zawadowskie |
Czytam „Nadwiślańskie
Urzecze” Łukasza Stanaszka. To książka, której nie da się zaliczyć w jeden
dzień. Zawiera mnóstwo faktów historycznych i obyczajowych. Zilustrowana
czarno-białymi zdjęciami przenosi w klimaty XIX i XX wieku. Lektura zmienia
spojrzenie na podwarszawską Wisłę, którą odwiedzam z aparatem fotograficznym od
kilkunastu lat. Zwykle o świcie.
|
Nadbrzeż |
|
Gody traczy |
|
Między Nadbrzeżem a Dębówką |
Do tej pory fascynowałem się przyrodą podwarszawskiej
Wisły: jej rezerwatami ciągnącymi się od Czerska i Góry Kalwarii po ujście Bugo-Narwi
w Modlinie; monotonną na pierwszy rzut oka okolicą, pełną topól, wierzb,
łęgowych kęp w szachownicy sadów, poletek, łąk i pastwisk, rzadko rozrzuconych
zabudowań i domów jednorodzinnych o współczesnej architekturze.
|
Sarny |
|
Inżynier Wisły |
|
Polująca rybitwa |
Teraz przypadkiem
odkryta w warszawskiej Księgarni Historycznej książka otwiera oczy na
antropogeniczny aspekt regionu.
|
Czersk |
|
Most Siekierkowski |
|
Most Świętokrzyski |
|
Rzadki widok na Wiśle za Gassami |
Krajobrazu Urzecza nie odkrywa się podczas zwykłego
spaceru. Wyda się w pierwszej chwili nudny. Łęgowe lasy zredukowano do nielicznych
rezerwatów (łęg pod Oborami), zagajników, kęp między uporządkowanymi polami, kęp
między wałami i na wyspach. Pola, miedze, gruntowe drogi, linie wierzb i topól
wzdłuż starych ścieżek i grobli, łany trzcin na mokradłach i nad wodnymi
oczkami, kępy łozy, mielizny, rozlewiska, rowy melioracyjne, uregulowane
strumienie, wyprostowana Jeziorka i Wilanówka… po pewnym czasie nużą. Za dnia
mało atrakcyjne o świcie są jednak magiczne.
|
Dąb nieopodal Wysp Świderskich |
|
Zamglony łęg |
|
Wisła w Gassach |
|
Wyspa Świderska |
|
Wisła w Gassach |
Słońce, wstając z przeciwnego brzegu Wisły,
odsłania rzeczną dolinę stopniowo. Zapala refleksy i smugi na pomarszczonej
wodzie. Bardziej, gdy wieje, mniej, gdy nurt budzi na powierzchni zaledwie
delikatne zmarszczki. Zaspane czaple za lada skrzypieniem piasku pod stopami
lub hamującego roweru rozpościerają skrzydła i odlatują bezszelestnie ku plażom
rzecznego łożyska, gdzie wciąż za ciemno na zdjęcia. Czasem przez nasycony
błękit przepłynie oświetlona od spodu para łabędzi i, grając rytmicznie
skrzydłami, przetnie smugi jaskrawych spalin po samolotach albo zbliży się do
podziobanego kraterami Księżyca.
|
Cała jaskrawość |
|
Wędkarze |
|
Wędkarze |
|
Siekierki z Kępy Okrzewskiej |
|
Wyspy Zawadowskie |
|
Kępa bobrów |
|
Wisła widziana z Podłęcza |
|
Wisła pod Dębówką |
W tej ciszy trzask migawki aparatu brzmi
mistycznie, a skok rapy ponad wodę u podnóża wyspy pobudza zmysły. Jeszcze nie
zatrzymałem tej nieobliczalnej ryby w kadrze. Wciąż chwytam tylko wydłużające
się kręgi fal.
|
Siedlisko bobrów |
Słońce przegląda się w lustrze nieba i wody, to znów
wyłania się z mgły, rozświetlając krajobraz blaskiem nie do zniesienia i
przeszywając cienie między gałęziami drzew włóczniami promieni. Czasem wstaje
otulone baranicą chmur, to znów przebija czarny całun i rozsyła welony światła
na wszystkie strony rzeki. Igra barwami i nastrojem, wabi ptaki, zwodzi
zwierzęta. Raz jest zaskakująco wielkie, innym razem dalekie.
|
Mgła nad Wisłą |
|
Słońce nad Wyspami Świderskimi |
|
Cała jaskrawość |
Wisła stopniowo porzuca stalową szatę, wdziewa
barwy podmytych brzegów, piasku plaż, ozdabia iskrami zmarszczek i odbiciami
drzew. W końcu staje się codzienna w blasku dojrzałego poranka…
|
Taka gmina |
Czytając o nadwiślańskim Urzeczu, zanurzam się w
podobne nastroje.. Zgłębiając źródłosłów nazwy regionu, odnajdując słowa
zanikającej gwary, wpatrując się w zdjęcia, które utrwaliły reliktowe
krajobrazy, powodzie, architekturę olęderskich domów i wiatraków, rozjeżdżone
gruntowe drogi, płoty z wikliny, przenoszę się myślami nad Wisłę o świcie.
|
Urzeczańskie wierzby są twarde |
Zaczynam kojarzyć, skąd zauroczenie brzegiem rzeki
w godzinach wstającego dnia. Brzask, świt, wschodzące we mgle słońce, cisza
nasycona pluskiem wody, samotność… wydobywają z nastroju chwili echa
przebrzmiałej i bezpowrotnie odchodzącej w przeszłość historii Urzecza.
Książka jest próbą powstrzymania uciekających
chwil. Stare zdjęcia zatrzymały wrażenia, których już nie zaznasz. Po II wojnie
światowej zaczęła się nieodwracalna zmiana entourage’u.
Z łąk międzywala zniknęły owce. Olęderskie wiatraki nie łamią już linii
horyzontu. Stare domostwa ustąpiły miejsca nowym zabudowaniom, których styl nie
ma nic wspólnego z architekturą starego Urzecza. Pola wilanowskie, po których
biegałem codziennie przed pracą, spotykając sarny, dziki, kuropatwy, lisy,
zające, bażanty, wypełniła nowoczesna dzielnica bez wyrazu i charakteru. Warszawa
wtargnęła w Urzecze od północy. Wzdłuż wiślanych wałów pojawia się coraz więcej
deweloperskich blokowisk, niszcząc charakter chronionego niegdyś zabytkowego
krajobrazu. Wszystko się zmienia. Dobrze chociaż, że jest ta książka.
Odświeżająca pamięć historyczną.
|
Jeziorka |
Jest jeszcze coś, co wprawiło mnie w zdumienie. Na
stronie 211 i 212 drugiego wydania Nadwiślańskiego Urzecza Łukasz Stanaszek
napomknął o badaniach opartych na testach genetycznych mieszkańców Urzecza
zdradzających historię ich migracji. Na podstawie (nie uniknę niestety
terminologii genetycznej) „haplotypów,
czyli serii alleli genów położonych w specyficznym miejscu na chromosomie (…)
stwierdzono obecność haplotypu charakterystycznego dla ludów ugrofińskich
N-M231 z pochodnymi haplogrupami z Mazur – cechującymi genomy Prusów. Okazało
się nagle, że między starymi mieszkańcami Urzecza a Prusami z terenów dzisiejszych
Mazur i Warmii istniały jakieś związki, nie mające podłoża li tylko handlowego.
Zaskakujące to, że ślady genetyczne przetrwały mimo powojennego wysiedlenia
mieszkańców, którym udowodniono zastarzałe koneksje niemieckie.
|
Wiślane krzyżówki |
Lektura Nadwiślańskiego Urzecza okazała się równie
odświeżająca co moje pierwsze przypadkowe, niezamierzone wtedy, spotkanie z
Wisłą przy ujściu Jeziorki. Udokumentowane tym oto niejako symbolicznym
zdjęciem – kwintesencją pierwszych odkrywczych wrażeń.
|
Tak zachwyciła Wisła - od pierwszego wejrzenia |