 |
W Wyszkowie nad Liwcem
|
Październikowe słońce wywabiło nas nad Liwiec. Pojechaliśmy
trasą szybkiego ruchu w stronę Siedlec. W Grębkowie odbiliśmy w kierunku Węgrowa.
Lokalne drogi wiodły przez mazowieckie równinne pola, łąki, lasy, kępy, smętne
wsie, gdzie za znakami ograniczającymi prędkość do 40 km/godz. czyhały lotne
patrole policji…
 |
Starorzecze |
Pierwszy most nad Liwcem objawił się znienacka. Przystanęliśmy
nad strugą nieruchomej wody w kolorze kawy z mlekiem, z której wystawały czubki
gnijących wodorostów. Byłem zaskoczony. Całe koryto zarośnięte osoką aloesowatą
i tatarakiem. Nie do pływania. A przecież szlak kajakowy ciągnie się spod Siedlec.
Wyjaśnienie okazało się proste. Trafiliśmy nad zarośnięte starorzecze. Dopiero przed
samym Wyszkowem koło Węgrowa ukazał się główny nurt Liwca: kręty, wartki, przejrzysty,
dotknięty kolorami jesieni na szuwarach i przybrzeżnych drzewach. Polana przed
mostem okazała się punktem informacji turystycznej.
 |
Liwiec za Janem Nepomucenem
|
 |
Panorama Wyszkowa znad Liwca
|
Chodziliśmy ścieżką wzdłuż brzegu, patrząc na panoramę
miasteczka z kościołem za łęgiem. Widok zdał się malowniczy. Z daleka dobiegał
klangor przelatujących żurawi. W zaroślach polowały czaple. Za mostem fotografowaliśmy
odświeżoną kapliczkę Jana Niepomucena na tle rzeki oddalającej się w perspektywę
krętej doliny z zabudowaniami kolejnej wsi.
 |
Liwiec z Sowiej Góry
|
Kilka kilometrów dalej za Wyszkowem
trafiliśmy na Sowią Górę. Z jej wzniesienia roztacza się widok na odsłoniętą
dolinę Liwca. Meandry rzeźbią równinę podmokłych łąk objętych gorsetem łęgu i
sosnowego boru na lokalnych wzniesieniach. Stromymi ścieżkami zeszliśmy nad
rzekę. Jej przejrzysty nurt miał kolor herbaty. Rzeźbił zmarszczki piasku na
dnie; podmywał brzegi, tworząc klify skrywające pod darnią norki gniazd
brzegówek. Czaple brodziły pod drugim brzegiem, polując w kępach rzecznych
zarośli. Słońce złociło krajobraz. Wyobraźnia podpowiadała wrażenia spływu kajakiem.
 |
Łazikując wzdłuż Liwca
|
 |
Porzucone gniazda, nowe lęgi wiosną
|
 |
Wyobraźnia pracuje
|
Kolejne zakole odsłoniło dziką plażę z kąpieliskiem. Ton wydawała
się pusta. Żadnych ryb. A jednak czaple wciąż polowały. Kaczki płynęły wzdłuż
brzegów. Żurawie ciągnęły kluczami na zachód. Jesienna nostalgia brała górę
mimo słońca na bezchmurnym niebie.
Ten kąt służył za plener kilkunastu filmów przygodowych.
 |
Liw |
Zamek w Liwie strzegł przeprawy przez rzekę, która w XV
wieku stanowiła pogranicze Mazowsza z Litwą. Była to jedna z ostatnich
inwestycji obronnych piastowskich książąt mazowieckich przed inkorporacją
Mazowsza do korony. Historia zamku i miasteczka tutaj: http://liw-zamek.pl/.
 |
Tu zaparkowaliśmy
|
W drodze powrotnej zajrzeliśmy do prywatnego (jeszcze) muzeum
architektury drewnianej pogranicza mazowiecko-podlaskiego. Muzeum powstało z
inicjatywy prof. Marka Kwiatkowskiego, dyrektora warszawskich Łazienek. Przejechawszy
przez Starą Suchą nad Kostrzyniem, dopływem Liwca, trafiliśmy w miejsce, które
cofnęło nas o dwa stulecia. Zaparkowaliśmy pod starym dworkiem. Na jego tyłach
odkryliśmy kolejne drewniane domostwa zwiezione z okolic w celu renowacji i
włączenia w materię muzeum, po śmierci profesora zarządzanego przez Marię
Kwiatkowską i fundację muzealną.
 |
Czarodziejskie ogrody na tyłach muzeum
|
Po drugiej stronie lokalnej drogi jest właściwe muzeum z XVIII
wiecznym dworkiem modrzewiowym postawionym w Suchej przez Ignacego
Cieszkowskiego, kasztelana liwskiego.
 |
Sub veteri tectu sed parentali |
O historii tego miejsca tutaj: https://www.sucha.podlasie.pl/pl/history.php.
 |
Za tymi zagajnikami są stawy i dopływ Liwca
|
 |
Włościańska chata
|
Muzeum objęło opieką kilka koni uratowanych spod
rzeźnickiego noża. To one bohaterami niektórych zdjęć.
Miło zobaczyć ciekawą okolicę
OdpowiedzUsuńDziękuję
Pozdrawiam
WłodeK