Pojechaliśmy do Bystrzycy Kłodzkiej. Drogą wzdłuż granicy z Czechami dzielącej dolinę od Lasówki do Mostowic i wzdłuż Horni Toku, którego nurt przebłyskiwał w obniżeniach darni. Chmury już nie ustąpiły.
Wzdłuż Horniego Toku. |
Jechaliśmy bez pośpiechu. Światło drogi wąskie. Sporo zakrętów. Mało miejsc, żeby się zatrzymać. W jednym z nich zafrapował nas drewniany dom na kamiennym fundamencie pod starym klonem o rozczepionym pniu. Tuż za domem płynie właśnie Horni Tok. Dom był zamknięty. Wyglądał na opuszczony. Jego położenie tuż przy drodze mało atrakcyjne. Być może został porzucony.
Nad Mostowicam Widok na Orlicko
zahorske brazde.
Dolina urokliwa. Południową stronę zamyka górski las porastający Orlicko zahorske brazde. Dzisiaj wszystko w przygaszonym świetle pod powałą pocieniowanych chmur. Jazda samochodem ma to do siebie, że krajobraz przemija niczym na monotonnym filmie. Bez wrażeń. Wrażenia pojawiają się dopiero podczas postoju. W Mostowicach skręciliśmy pod górę, oddalając się od granicy. Dojechaliśmy do rozległej łąki pod lasem. Stąd rozpościera się widok na dolinę Horni Toku. Z krowami pasącymi się po czeskiej stronie. Niebawem dojechały do nas turystki z Czech. Szukały drogi do Polanicy. Odbyliśmy naradę i skierowaliśmy je Zieleńca a stamtąd do Dusznik.
Jechaliśmy dalej przez las w kierunku schroniska na Jagodnej i przełęczy Spalonej. W schronisku nie zabawiliśmy. Wewnątrz panował ścisk. Kolejka do bufetu – godzina stania. Trafiliśmy na sezon szkolnych wycieczek. Zrezygnowaliśmy ze spaceru na Jagodne. Wiele lat wcześniej zbieraliśmy tam dojrzałe jagody, na początku października, z przebarwionych na kolory jesieni bujnych krzewinek rozścielonych dywanem na porębie pełnej uschniętych świerków, które już dawno zrzuciły igliwie i cienkie gałązki. Dzisiaj nie poznalibyśmy tej drogi. Las odrósł. Kwaśne deszcze znad Czech ustały…
Zjeżdżaliśmy serpentynami przez Nową i Starą Bystrzycę. Za przełęczą znaleźliśmy miejsce postojowe z widokiem na polanę o stoku nachylonym na wschód. Droga wije się w dole zygzakami w szpalerze klonów i dębów. Nawet teraz, w zamglonym powietrzu, krajobraz imponował jesiennym strojem…
Zjazd serpentynami do Bystrzycy Kłodzkiej frapujący. Droga nie pierwszej świeżości zwęża się między zabudowaniami mijanych gospodarstw i pod kościołem. Miejscowości robią wrażenie ospałych. Chyba się wyludniają. Domy zaniedbane, pokryte patyną starości. Gdzieniegdzie ktoś odważył się zbudować nowe siedliska. To ci z pomysłem na inną formę aktywności albo poszukiwacze ciszy w otoczeniu Kotliny Kłodzkiej. Wciąż hamuję silnikiem, oszczędzając paliwo.
Szarość odstręcza jednak od fotografowania. Patrzymy więc na krajobraz ściśnięty do pomrocznej doliny wyrzeźbionej strumieniem wzdłuż drogi. Mijamy się z samochodami, ustępując na pobocza. Ustępujemy przed co bardziej niecierpliwymi kierowcami, którzy, znając okolicę, wiedzą, że można szybciej od nas. Nie zauważamy nawet wjazdu do Bystrzycy Kłodzkiej za Starą Bystrzycą. Droga wiedzie szpalerem rozrośniętych drzew i krzaczastych zarośli. Za nimi widać tylko szczątki rozległego odlesionego krajobrazu.