Przeczytałem
Sekretne życie drzew Petera
Wohllebena. Autor wbrew entuzjastycznym recenzjom wcale nie popłynął i nie
przypisał drzewom nieomal ludzkiej świadomości. Stwierdził natomiast to, co
podejrzewano od dawna – rośliny, te wielkie i te małe, też są wrażliwe na
światło, ciepło i zimno, drgania, dźwięk, dotyk, bodźce zapachowe, na pole magnetyczne…
I wskazał fakty mówiące o niezwykłych powiązaniach wszystkich przedstawicieli
świata zwierząt, roślin, owadów, grzybów, mikrobów, wirusów, być może jeszcze innych
nie odkrytych form życia… przypominających jako żywo świat ludzkiej komunikacji
internetowej wypełniony rzekami informacji.
Ingerencja
ludzi w ten świat dramatycznie zaburza owe ukształtowane przez tysiąclecia
ewolucji związki, powodując niepowetowane straty środowiskowe. Najbardziej
uderzyło mnie spostrzeżenie, że plantacje drzew fałszywie określane mianem lasu
wcale nie są produktywniejsze od naturalnej puszczy.
Puszcza |
Gdyby
ludzie nie ułatwiali sobie bezrefleksyjnie pracy w lesie, sięgając po ciężkie
maszyny, które dewastują delikatną strukturę leśnej gleby; gdyby nie zubożali
gatunkowej różnorodności nasadzeń; gdyby nie sadzili wyhodowane z dala od
dorosłych drzew, pozbawione mikoryzy i rozwiniętego systemu korzeniowego sadzonki,
które przez to nie nabyły umiejętności biologicznej współpracy z pobratymcami;
gdyby wreszcie nie niszczyli przed nasadzeniami ściółki i podszytu, nie usuwali
martwych pni i gałęzi; mogliby pozyskać o wiele więcej drewna gospodarczego
najwyższej jakości bez naruszania odwiecznej struktury puszczy. Nie prowokowaliby
też inwazyjnych gradacji tak zwanych szkodników – celowo użyłem tych słów
wytrychów oddających nasz antropocentryczny i wyłącznie utylitarny, mierzony
pieniędzmi, stosunek do otaczającego nas świata. Wystarczyłoby po prostu zadbać
o naturalną bioróżnorodność, gwarancję równowagi środowiskowej, i sięgać po pojedyncze
drzewa u schyłku życia, bez niszczenia naturalnej więzi między pozostałymi poszczególnymi
osobnikami leśnego stada.
Niezabliźniona rana |
Ta
książka przemawia do wyobraźni równie mocno co przesłanie Avatara.
Ciekawe
to, że podobnych wrażeń doświadczam, przesiadując nad Łyną w Lesie Warmińskim.
Są tam kąty będące żywą ilustracją Sekretnego
życia drzew.
Martwe, rozpadające się dęby obok pobratymców u schyłku życia
zrzucających mocarne konary i dorosłych drzew w imponującym rozkwicie;
dwustuletnie sosny i świerki na osuwających się skarpach; niezwykle stare
graby, osiki, wierzby, jesiony wzdłuż brzegów wartkiej rzeki i na odsypiskach
nurtu; zdumiewający pełny potencjalnych następców dorosłych drzew podszyt
wypełniający przestrzeń pod zwartym sklepieniem puszczy…
Dęby i graby |
Przemiana życia |
Drzewa
nie umierają tak jak zwierzęta. Bywa, że po upadku dorosłego pnia z
wykształconą koroną system korzeniowy wypuszcza kolejne pokolenie podrostków.
Szwedzi, badając świerki w tajdze metodą węgla radioaktywnego, odnaleźli
odnawiające się z pokolenia na pokolenie okazy, które liczą sobie prawie
dziesięć tysięcy lat ciągłego życia. Te świerki naprawdę wprawiły w
konsternację.
Łuskiewniki |
Tutaj
nad Łyną, patrząc na omszałe drzewa, te umarłe i te w pełni życia, dostrzegam
ową nieprawdopodobną bujność i trwałość leśnej egzystencji. Największe
przyrosty masy drzewnej odnotowuje się nie na plantacjach dla niepoznaki
nazywanych lasami gospodarczymi, ale w najstarszych, najbardziej dziewiczych
puszczach. Największą bioróżnorodnością charakteryzują się miejsca pod
sklepieniami starych drzew a nie odsłonięte łąki. Jedno że ta bioróżnorodność
nie uderza w oczy feerią barw, migoczącym światłem odbijającym się od skrzydeł
spektakularnych owadów, kserotermicznych kwiatów, wymagających storczyków.
Chowa się bowiem w ściółce i pod nią, w glebie, między korzeniami, w korze,
wśród gałęzi i konarów, w chmurach igliwia i listowia, tworząc biologiczną materię
puszczy. Zagarniając dłońmi garść ściółki, bezwiednie obejmujemy wielometrowe
strzępki grzybni, miliony przedstawicieli świata bakterii i wirusów, dziesiątki
pełzających owadów i robaków, nasiona i zarodniki… zaledwie niewielki fragment
wielkiego życia lasu umykającego zmysłom.
Stara sosna nad jeziorem Łabuny |
To
się dzieje naprawdę. To po prostu fascynujące, choć nie tak spektakularne i nie
tak przemawiające do wyobraźni jak zimowy portret wilka Marcina Warmińskiego.
Sekretne życie
drzew
to książka, do której się wraca.
I jeszcze ja się załapałem do pięknego opisu arcyciekawej książki:) Również jestem po jej lekturze, z wyrzutami sumienia spowodowanymi ilością drewna jaką mam w domu. Z drugiej strony, chyba jednak lepiej, że dominuje drewno niż sztuczne materiały które po zakończeniu swojego żywota zatruwają środowisko. Myślę, że kluczem do naszych lasów jest racjonalna i zrównoważona gospodarka.
OdpowiedzUsuńTwój wilk robi za kontrast niepozorności bogactwa życia skrytego w ściółce puszczy :-).
UsuńPiękny opis cudów Lasu Warmińskiego. Dziękuję i jeszcze raz dziękuję tym razem za zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję. Las Warmiński rzeczywiście cudem sam w sobie.
Usuń