Nic tu nie jest jasne |
Przeczytałem Białowieżę
szeptem Anny Kamińskiej. Ponownie z zaskoczeniem. Myślałem, że po Simonie trudno jej będzie napisać o
Puszczy Białowieskiej równie ciekawie. A jednak. Dała radę. Przeczytałem jednym
tchem. Chociaż „nic tu nie jest jasne(…).
Przychodzi do ciebie ktoś ze wsi do domu i gada, gada, dwie godziny gada, z
uśmiechem na twarzy, o rzeczach trudnych i łatwych, i dopiero po dwóch
godzinach mówi, o co mu chodzi. Nigdy nie wiesz, czy przyszedł pogadać, czy ma
konkretną sprawę. Nie powie wprost. I nie wszystko możesz tu zawsze ustalić. To
co ważne, zawsze czai się gdzieś pod powierzchnią tego, co mniej istotne. I
ktoś, kto tu przybywa i jest uważny, bardzo szybo może to odczuć”. Autorce
pomogła empatia. I umiejętność słuchania. Odcedzania tego, co sensacyjne, od
tego, co prawdziwe.
Na początku las nie ujawni swojej natury |
Poczułem się jak po kolejnym spacerze w lesie. W
pierwszej chwili widzisz tylko drzewa, podszyt, runo, drogę przed sobą, czasem
zwierzęta przemykające w oddali. W drugiej usłyszysz szum wiatru, skrzypienie
ocierających się konarów, szelest zeszłorocznych liści pod stopami, pękające
patyki, na które nadepniesz, gadanie ptaków, a czasem tylko ciszę. Ciekawiej
robi się w chwili zaniepokojenia. Bo coś lub ktoś patrzy nie wiedzieć skąd.
Największy strach bierze się z omamów albo z obawy przed drugim nieznajomym
człowiekiem.
Mozolne odkrywanie lasu |
Jeśli chodzę sam po lesie, przemierzając wielokilometrowe odludzia
puszczy napiwodzko-ramuckiej, nigdy nie odczuwam zagrożenia ze strony leśnych
zwierząt. Ludziom schodzę z drogi. Zwłaszcza uzbrojonym lub skradającym się. Zdziczałym
psom też. W stadzie stanowią nieporównanie większe zagrożenie niż wataha wilków
czy dzików. Leśne zwierzęta mają wdrukowany strach przed myśliwymi, leśnikami,
grzybiarzami, fotografami. Zdziczałe psy natomiast nie czują żadnego respektu.
Chyba że bez lęku zaczniesz im wydawać ostre komendy lub bez lęku pójdziesz wprost
na przywódcę stada. Ucieczka przed psami w lesie to najgorsza rzecz, o jakiej
możesz pomyśleć w takiej chwili…
Gdy otwiera się przestrzeń |
Jeden spacer nie wystarczy, by poznać naturę lasu.
Dopiero spacery na przestrzeni lat pozwalają oswoić się z leśnym krajobrazem,
którego wzrokiem nie obejmiesz; z historią, której nie doświadczysz bez
natknięcia się na zamaskowane ślady ludzkiej egzystencji: zarośnięte fundamenty
po domach, sztuczne nasypy, szczątki grobów, zapomniane krzyże…; z ludźmi z
sąsiedztwa, z którymi się spotykasz, od których czegoś chcesz, lub którzy
czegoś oczekują od ciebie… Tak tworzy się związek między własnym ja i resztą
otoczenia.
Las z ludzkim odciskiem |
Jedno z mgnień życia |
Poniekąd czułem się podobnie, wędrując po kartkach Białowieży szeptem. Tyle że autorka
przede wszystkim o ludziach przechowujących w pamięci okruchy przedwojennej i
powojennej historii. Odsłanianej stopniowo. Krok po kroku (krzak po krzaku).
Rozmowa po rozmowie (drzewo po drzewie). Wątek po wątku (dźwięk po dźwięku,
nastrój za nastrojem)…
Pisanie o ludziach wymaga skupienia i ważenia słów.
By nie przegiąć. Nie urazić uczuć. Nie utracić zaufania. Przy okazji by
pogodzić własne postrzeganie zdarzeń z odczuciami opowiadających. Poważne
traktowanie rozmówców wymaga odżegnania się od łatwych sensacji i plotek.
Piękno w sensie antropocentrycznym |
Białowieża w Białowieży
szeptem jawi się skomplikowanym spersonifikowanym tworem. W XX wieku
przeszła nieprawdopodobną metamorfozę społeczną i socjologiczną. Znamiennym skutkiem
II wojny wykrwawienie lokalnej społeczności i zanik religijnej różnorodności.
Zniknęli Żydzi. Mnóstwo białowieżan zostało wysiedlonych, najpierw przez
sowietów, potem przez Niemców. Po 1944 roku znowu przez sowietów. Wielu stało
się ofiarami hitlerowskiego terroru. Wielu zginęło. Wielu wywędrowało na ziemie
zachodnie. Zniknął carski pałac.
Z całego sztafażu carskich nieruchomości
ocalała Białowieża Towarowa, której forma architektoniczna i drewniane ozdoby
jako żywo przypominają długi na ponad dwieście metrów zadaszony peron kolejowy
dla carskiej salonki, którą bodaj raz przybył car Mikołaj II do Haapsalu.
Estońskiego kurortu – źródła natchnienia dla Piotra Czajkowskiego komponującego
Jezioro Łabędzie - w centrum nostalgicznego krajobrazu jezior i
mokradeł przechodzących subtelnie w płytki Bałtyk.
Białowieża
szeptem - to inne spojrzenie na losy społeczności wrośniętej w Puszczę Białowieską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz