Nysę zostawiliśmy z boku. Dojechaliśmy do zapory Jeziora Nyskiego. Czekaliśmy długo na przejazd koroną obwałowania. Ruch wahadłowy. Nie odważyliśmy się jednak wyjść z samochodu i uwieczniać rzeki w dole. Jazda samochodem ma to do siebie, że nie da się wszędzie stanąć i fotografować. Zostalibyśmy otrąbieni. Odprowadzaliśmy więc nurt spienionej Nysy Kłodzkiej wzrokiem w kierunku zabudowań Nysy. Piękne miasto ale dzisiaj nieosiągalne.
Jechaliśmy pod obwałowaniem zbiornika. Trafiwszy tu za pierwszym razem na początku lat dziewięćdziesiątych, zastanawiałem się, czy miejscowi nie odczuwają strachu przed ewentualną falą powodziową. Z drogi wał zbiornika wydaje się wysoki. Podczas katastrofalnej powodzi w 1997, po oberwaniu chmur na pograniczu Czech i Polski, przez zaporę przelewało się około 1000 metrów sześciennych na sekundę. Operatorzy, zamiast opróżnić jezioro po pierwszych informacjach o katastrofalnych opadach, otworzyli jazy na oścież dopiero wtedy, kiedy fala powodziowa zagroziła przelaniem się przez koronę obwałowania. Zalali miasto i jego bezcenne zabytki. Zbiornika nie wyposażono w jaz przelewowy i nie przewidziano kanału ulgi.
Stanęliśmy na parkingu pod starymi topolami. Wspięliśmy się na wał łagodnym podjazdem dla rowerów. Pomarszczona tafla zalewu odbijała słoneczne światło, powodując ból oczu. Na niebie żadnej chmury. Październikowa jesień przedłużeniem lata. Nasycone wilgocią powietrze zamazywało kontury zapory. Nysę w obniżeniu doliny ledwo widać przez korony drzew. Wystają co najwyżej zamaskowane listowiem kontury wież kościelnych. Stojąc nad taflą, oczami wyobraźni widziałem ścianę wody po rozmyciu wałów uderzającą w to niezwykłe miasto w dole. Na szczęście to tylko wyobraźnia. Wiatr niósł ulgę, wiejąc od wody.
Potem dojechaliśmy do Otmuchowa i wybraliśmy drogę wzdłuż południowego brzegu Jeziora Otmuchowskiego. Zatrzymaliśmy się obok jazu przelewowego w Ściborzu. Jego betonowa konstrukcja łukiem wpycha się w taflę rozlewiska.
Jezioro Otmuchowskie powstało w latach trzydziestych. Jezioro Nyskie budowano w na początku epoki gierkowskiej (zaporę i wały ukończono w 1972 roku). Zapora i zabudowania średniowiecznego Otmuchowa wystającego nad grzbiet obwałowania robiły wrażenie w pełnym słońcu.
Do wody nie podeszliśmy. Siatka ogrodzenia wzbrania wejścia na teren przelewowego jazu, przez który nadmiar wody spływa do szerokiego kanału ulgi. Kanał odprowadza falę powodziową do Nysy Kłodzkiej już za Otmuchowem. Nie przewidziano takiego rozwiązania na zaporze Jeziora Nyskiego. Ślązacy lepiej wiedzieli, z jakim zagrożeniem należało się liczyć na przedgórzu. Polscy projektanci prawdopodobnie nie zajrzeli nawet do śląskich przedwojennych archiwów, by czerpać z doświadczeń gromadzonych od pokoleń.
Dzisiaj z obawą patrzę na zabudowę terenów zalewowych osiedlowymi blokowiskami. To dzieje się nie tylko we Wrocławiu. Podwarszawskie Urzecze też się urbanizuje. Wisła, mimo że ostatnie fale powodziowe zagroziły aglomeracji warszawskiej, została pozbawiona naturalnych terenów zalewowych. Z powodzi w 1997 roku nie wyciągnięto żadnych wniosków.
Następny etap to Paczków u podnóża kolejnej zapory na Nysie Kłodzkiej spiętrzającej Zalew Paczkowski utworzony ze starych wyrobisk kopalni żwiru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz